Ernest Shackleton był odkrywcą, które swe wysiłki skoncentrował na Antarktydzie. Na początku brał udział w wyprawie Scotta, w której dotarli, jak na tamtą chwilę, najbliżej bieguna południowego. Obaj panowie nie przypadli sobie jednak do gustu, w związku z czym Ernest nie wziął udziału w kolejnej wyprawie Scotta, która zakończyła się tragicznie. Gdy w końcu sam zorganizował wyprawę biegun został już zdobyty przez Amundsena, a więc jego celem było przemierzenie Antarktydy na przełaj. Wyruszył w 1914 na pokładzie Endurance, dosłownie w chwili wybuchu I wojny światowej. Nie udało im się jednak dotrzeć do lądu, gdyż już w lutym 1915 roku ich jednostka zostaje uwięziona w lodzie i zmusza ich do postoju, aż do października. Czas ten spędzają w dość komfortowych warunkach, ale ostatecznie Endurance zostaje zmiażdżony, a cała załoga zmuszona do pieszej wędrówki. Cel wyprawy zostaje porzucony, a nowym kierunkiem staje się stacja wielorybnicza na Georgii Południowej. Zmierzając na północ chcieli dotrzeć do skraju kry co w końcu udaje im się w marcu 1916 roku i wkrótce wycieńczeni docierają do Wyspy Słoniowej. Tu rozbijają obóz, a grupa zaledwie kilku osób wyrusza w dalszą podróż by sprowadzić pomoc. Udaje im się to po miesiącu, w tym kilku dniach wędrówki pieszej przez góry. Mimo dotarcia do osady wielorybniczej ocalenie reszty załogi nie jest takie proste. Zamarznięte wody uniemożliwiają dotarcie do nich przez kolejne miesiące i dopiero w sierpniu 1916 roku cała załoga zostaje uratowana. Ich wyprawa, mimo całkowitego niepowodzenia, staje się na kilka tygodni tematem numer jeden, a załoga okrzyknięta zostaje bohaterami narodowymi. W porównaniu z okrucieństwem wojny szybko popadają w zapomnienie, a i same wyprawy tracą zainteresowanie. Shackleton wyrusza w kolejną dopiero w 1921, ale umiera na zawał serca na początku 1922 roku. Ernest Shackleton był chyba jednym z ostatnich wielkich polarników, gdyż wraz z nim epoka wypraw antarktycznych dobiegła końca. Oczywiście prowadzone były, i są, kolejne wyprawy badawcze, jednak nie mają już tego nimbu awanturniczej wyprawy, gdyż i same rejony podbiegunowe straciły na tajemniczości, nomen omen właśnie dzięki samym odkrywcom.
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz