W 1937 roku, w Warszawie, Jakub Szapiro cieszył się pozycją niemal króla miasta, gdyż jako prawa ręka Kuma Kaplicy, był odpowiedzialny za zbieranie haraczy z żydowskiej części miasta. Niepłacący byli traktowani z jednolitą radykalnością, a części ich zwłok policja odnajdywała potem w różnych miejscach. Ojciec Mojżesza Bernsztajna był jedną z takich ofiar, jednak Jakub otoczył chłopaka ochroną i wciągnął w swój świat. Wspólnik Kaplicy, doktor Radziwiłek, ma jednak plany przejęcia całego interesu i w tym celu wiąże się potajemnie z prężnym ruchem narodowym, którego nieformalny przywódca marszałek Rydz-Śmigły planuje dokonanie przewrotu i przejęcie władzy w kraju, a następnie wprowadzenie porządków podobnych do tych w Niemczech. Kaplica przewiduje nadchodzące zmiany i jako Żyd postanawia przenieść się wraz z całą rodziną do Palestyny. Tuż przed wyjazdem dochodzi jednak do ataku, a Kaplica trafia do obozu odosobnienia w Berezie Kartuskiej, powszechnie uznawanego za rządowy obóz koncentracyjny dla niewygodnych osobistości. Jakub stara się więc zrobić wszystko by wyciągnąć szefa i nie waha się w tym przed użyciem przemocy, szantażu oraz przekupstwa. Kaplica zostaje jednak zakatowany w więzieniu na śmierć, ale dowody przewrotu trafiają do premiera, który skutecznie ukręca łeb całej sprawie. Wszystko kończy istną danse macabre, gdy na polecenie Jakuba zostaje zapity zdrajca Radziwiłek, szantażowany prokurator popełnia samobójstwo, a jego syn zabija kolaborującą z Szapiro siostrę oraz siebie. Wcześniej zabija także brata Jakuba. Najbardziej oddany Szapiro silnoręki Pantaleon ginie z rąk własnej żony. Szapiro zabiera jednak swą żonę i dzieci, a następnie wsiada do samolotu lecącego do Palestyny. Widząc jednak Warszawę z lotu ptaka uświadamia sobie, że porzuca królestwo i zmusza pilota do powrotu, by do początku wojny stać się prawdziwym królem stolicy.
Cała fabuła opowiadana jest przez emerytowanego Mojżesza przebywającego już w Palestynie. Z biegiem czasu okazuje się jednak, że Mojżesz nigdy nie trafił pod skrzydła Jakuba, za to zginął z jego ręki w przypadkowym incydencie na ulicy miasta. Szapiro, nękany wyrzutami sumienia, wmówił sobie inną tożsamość całkowicie zapominając o nieudanej ucieczce za granicę, śmierci jego rodziny w warszawskim getcie oraz późniejszej wegetacji w PRL-owskim miasteczku na Śląsku.
Ocena: 5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz