niedziela, 26 lutego 2012

The Artist

Zwycięzca oscarowej gali 2011, zdobył między innymi statuetkę za najlepszy film i najlepszego aktora. Historia jest bardzo prosta. W kulminacyjnym momencie świetności kina niemego George jest najbardziej rozpoznawalną twarzą. Jest szarmancki, dowcipny i przyjacielski. Nagle pojawia się jednak film z dźwiękiem, początkowo traktowany jako chwilowa nowość, która się nie przyjmie. Szybko okazuje się jednak, że George zostaje odstawiony na boczny tor, a jego sława oraz majątek przemijają już po kilku latach. Za czasów swej świetności pomógł jednak młodej dziewczynie, która obecnie jest największą gwiazdą kina. W momencie, gdy ich drogi spotykają się ponownie to ona tym razem wyciąga do niego pomocną dłoń. Razem rozpoczynają kolejna rewolucję filmową tworząc pierwszy film muzyczno-taneczny.
Film nie wyróżniał by się niczym szczególnym poza tym, że jest czarno-biały i niemy. Naturalne dźwięki pojawiają się tylko w dwóch momentach. Pierwszy to proroczy sen George'a, w którym widzi zmierzch kina niemego, zaś drugi to ostatnia scena filmu, która podkreśla dostosowanie się głównego bohatera do nowego trendu. Reszta filmu wypełniona jest nastrojową muzyką w stylu pierwszych filmów oraz planszami z kwestiami mówionymi. Jest to bardzo ciekawy obraz, ale jedynie na zasadzie sentymentalnego wspomnienia. Nie jest to na pewno film na miarę nagród, które otrzymał, choć prawdę mówiąc trudno było wybrać film, który by na tę nagrodę zasłużył rzeczywiście.
Ocena: 4/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz