Społeczność żydowska na całym świecie od wieków bezskutecznie wyczekuje nadejścia mesjasza, który ogłosi koniec dotychczasowego świata i początek królestwa Izraela. Nic więc dziwnego, że co jakiś czas pojawiają się samozwańczy mesjasze, którzy są jednak bezwzględnie tępieni przez ortodoksyjnych wyznawców. Jednym z nich był również Jakub Frank, który podpierając się spuścizną dwóch innych poprzedników głosił nadejście nowych czasów i wręcz obowiązek zerwania z dotychczas przyjętymi prawami oraz zakazami. Był to wyraz dość częstego sprzeciwu przeciw Talmudowi, który w rzeczywistości nie jest świętą księgą a jedynie zbiorem współczesnych interpretacji Tory. Ich sekta poszła jednak znacznie dalej. Zerwali z judaistyczną tradycją, profanowali święta, spożywali niekoszerne potrawy, a nawet wieprzowinę, negowali instytucję małżeństwa swobodnie wymieniając się żonami. Ruch wywodzi się z terenów Turcji, ale na zaproszenia polskiej grupy Jakub przybywa na polskie Podole niedaleko Lwowa. Polski kler, podchwytując ich zamiar ochrzczenia się, wspiera ich w sporze z radą żydowską i doprowadza do dwóch debat, w których każdorazowo zostają ogłoszeni zwycięzcami. Niewiele to jednak daje, gdyż nie są traktowani jako prawdziwi chrześcijanie, a także zostają odrzuceni przez społeczność żydowską. Co więcej Jakub Frank zostaje uwięziony w Częstochowie za ogłaszanie się mesjaszem co również jest niezgodne z kanonem katolickim. Ostatecznie zmuszony jest przenieść się do Austrii, gdzie tworzy kolejną zamkniętą społeczność. Po jego śmierci podjęte zostają próby kontynuacji spuścizny, ale ruch ten dość szybko wygasa. Bardzo kontrowersyjną postać Jakuba można porównać do znanych dziś przywódców sekt religijnych. Sam opływając w luksusach czerpał zyski ze swych wyznawców żyjących w nędzy. Surowo traktował współpracowników i karał za niepowodzenia, które często wynikały bezpośrednio z jego działań.
Ocena: 4/5

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz