sobota, 18 marca 2023

Everything Everywhere All at Once

Evelyn Wang ma na swojej głowie całą rodzinę łącznie z niedołężnym ojcem, który przed laty wyrzekł się jej gdy przyjęła oświadczyny swego obecnego męża. Do tego prowadząc podupadającą pralnię są zmuszeni do udzielania wielu wyjaśnień w urzędzie skarbowym odnośnie nie powiązanych z działalnością wydatków. Nagle nawiązuje jednak kontakt z wersją męża z innego wymiaru, który jest przywódcą ruchu oporu walczącego z istotą Jobu Tupaki, której zamiarem jest zniszczenie wszystkich światów. Dzięki nowoczesnej technologii potrafią zdobywać umiejętności swych innych wersji dzięki urzeczywistnianiu bardzo mało prawdopodobnych przypadków, na przykład zjadając pomadkę do ust lub zacinając się cztery razy papierem. Dzięki temu są w stanie stawiać opór agentom Jobu, a ta wersja Evelyn ma być podobno zdolna pokonać ich wspólnego wroga. Okazuje się jednak, że to jedna z jej opcji doprowadziła do powstania Tupaki poprzez nadmierne obciążanie międzywymiarowymi treningami własnej córki. W rezultacie jej jaźń rozpadła się na miliony części i wszystkie jej wersje stały się jednością. Dziewczyna stworzyła donuta, który wszystko wchłania, a jej celem jest unicestwienie się w nim razem z matką. Evelyn w krytycznym momencie zaprzestaje jednak walki i postępuje zgodnie z radami córki akceptując ją całkowicie i tym samym udaremniając powszechną apokalipsę. 
Film interesujący, zwłaszcza z powodu wyśmiewania się z różnych ikon gatunku. Zdecydowanie nie zasługuje jednak na Oscara, a już na pewno nie na siedem. Wygląda na to, że w ten sposób gremium oscarowe chciało zadośćuczynić wieloletniemu dyskryminowaniu azjatyckich aktorów i ich twórczości. Nagroda dla Ke Huy Quena, którego umiejętności aktorskie zatrzymały się na jego dziecięcym wystąpieniu w Indiana Jones i Świątynia Przeznaczenia, jest po prostu kpiną z genialnych aktorów jak choćby konkurujący z nim Brendan Gleeson. Z pozostałymi nagrodzonymi aktorami jest zresztą tak samo.
Ocena: 3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz