Korzystając z okazji, że jest nas tylko troje rozgrywamy grę, która zawsze zajmowała nam dużo czasu i zwykle jej nie kończyliśmy. Poza tym ostatni raz grałem w to 7 lat temu...Od początku nastawiam się głównie na podboje, a więc już w pierwszej rundzie buduję langskip i wyposażam go w rudę, a kolejne dwa ładunki rudy również szybko uzupełniam. Dzięki temu zdobywam pokaźną kolekcję unikatowych przedmiotów, które zdecydowanie ułatwiają mi zapełnienie obszaru gry. Całkowicie ignorujemy hodowlę zwierząt, czemu jednak może warto się przyjrzeć w kolejnych partiach. Dodatkową wyspę podbijam dopiero w przedostatniej rundzie i prawie całkowicie ją wypełniam. Pod koniec zajmuję się też trochę połowem wielorybów, a to głownie dlatego, że mam na ręku sporo harpunów. Na koniec pozbywam się obu statków na rzecz emigracji. Praktycznie nigdy nie mam problemów z wyżywieniem, a do tego spory dochód pozwala mi upychać liczne dziury pieniędzmi. Przydaje się też kilku pomocników, choć żaden nie determinuje mojej ogólnej strategii. Niemal na koniec buduję też jedną chatę dla punktów, bo dochodu z niej nie mam żadnego. Ostatecznie wygrywam grę z 116 PZ, a Marta i Marek są tuż za mną z 112 PZ. Widać więc, że gra była bardzo wyrównana i można wręcz powiedzieć, że w pełni nie rozstrzygnięta. Po pełnym jej rozegraniu podwyższam ogólna ocenę.
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz