W 1914 roku, plan inwazji Niemiec na Francje bazował na zajęciu neutralnej Belgii i ataku z jej terytorium. Odpowiednio wcześniej zawarto jednak sojusz z Anglią co skutkowało wysłaniem sporego kontyngentu trzech korpusów piechoty, kawalerii i artylerii. Alianci przygotowali się do tej operacji odpowiednio wcześniej wystawiając przeciw siedmiu armiom niemieckim porównywalne siły. Bitwa nad Marną zaczęła się 5 września 1914 roku i przez pierwsze dni toczyła ze zmiennymi losami dla obu stron. Francuzi zaciekle bronili dojścia do Paryża więc mieli widoczną przewagę na prawym skrzydle niemieckiego frontu, agresorzy zaś wyraźnie dominowali w centrum omijając między innymi twierdzę w Verdun. Siły alianckie początkowo się cofały jednak wkrótce przeszły do kontrofensywy spychając przeciwnika z powrotem w kierunku północnym. Brak współpracy pomiędzy 1 i 2 armią, zajmującą prawe skrzydło niemieckiej ofensywy, doprowadza do wzajemnego odkrycia swych skrzydeł co natychmiast wykorzystują oddziały francuskie i brytyjskie. By ograniczyć straty i uchronić się od całkowitej porażki dnia 9 września zarządzony zostaje powszechny odwrót niemal na pozycje wyjściowe. Zajęte w ten sposób lokalizacje, z niewielkimi odchyleniami, stają się praktycznie niezmienne do końca wojny. Z perspektywy lat okazuje się, że ofensywa ta była dla Niemców jedyną szansą na szybkie pokonanie Francji lub przesunięcie pozycji na bardziej dla nich korzystne.
Książka, podobnie jak wcześniejsza tego samego autora dotycząca bitwy pod Verdun, jest raczej monotonna, żeby nie powiedzieć nudna.
Ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz