Drugie podejście, choć w zmniejszonym składzie, udaje się nam doprowadzić do końca. Na początku wszyscy skupiają się raczej na budowaniu talii oraz łodzi. Ja ograniczam się do jednej dodatkowej łodzi i dzięki paru dobrym kartom ułatwiającym podróżowanie wyruszam z wyprawą. Pierwszy odcinek pokonuję praktycznie jedną akcją i rozbijam obóz. Z nową ręką, po odnowieniu zasobów, pokonuję pierwsze góry oraz drugą rzekę i zatrzymuję się w połowie drugich gór. Po ostatnim już postoju, ponownie zbieram zasoby schodzę z gór i jednym skokiem przekraczam linię mety i rozbijam obóz po raz ostatni z pięcioma słoneczkami na co pozwala mi odpowiednio daleka pozycja na torze. Tuż za mną był Marek, któremu zabrakło jeszcze przynajmniej dwóch akcji, a Mariusz i Marta utknęli w pierwszych górach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz