Urodzony w 1941 roku Mirosław Hermaszewski przeszedł prawdziwą gehennę na Wołyniu, podczas ukraińskich mordów na ludności polskiej w 1943 roku. W ich efekcie ginie jego ojciec, a on sam cudem zostaje uratowany. Po wszystkim reszta rodziny zostaje przesiedlona w okolice Wrocławia. Idąc za własnymi marzeniami oraz śladami najstarszego brata, kończy z wyróżnieniem kursy szybowcowe, a następnie zostaje przyjęty do wojskowej szkoły lotniczej. Tu również się wyróżnia i szybko awansuje na dowódcę eskadry pilotując Mig-21. Nieoczekiwanie zostaje wytypowany do grupy mającej testować nowy sprzęt. Po restrykcyjnych testach i badaniach grupa zmniejsza się do czterech osób i zostaje wysłana na dalsze testy do Rosji. Dopiero teraz okazuje się, że jeden z nich poleci w kosmos w ramach rosyjskiego projektu międzynarodowych lotów. Dzięki odpowiednim cechom charakteru, wyszkoleniu i kondycji fizycznej staje się głównym kandydatem. W 1977 roku wysłany zostaje do Bajkonuru, gdzie przechodzi ostateczne testy i szkolenia. 27 czerwca 1978 roku w końcu wyrusza w kosmo pod dowództwem rosyjskiego kosmonauty Piotra Klimuka, na pokładzie rakiety Sojuz 30. Dwa dni później cumują do stacji kosmicznej Salut 6, gdzie do 5 lipca przeprowadzają różne badania techniczne i naukowe. Po powrocie zostaje okrzyknięty bohaterem narodowym i wiele czasu spędza na różnego rodzaju uroczystościach jako gość specjalny. W 1980 roku ucieka przed sławą do Moskwy na specjalistyczne studia Sztabu Generalnego. W tym czasie zostaje włączony w poczet członków WRON, podobno bez jego wiedzy. Do 2001 pełni rolę dowódcy szkoły lotniczej w Dęblinie, a potem był doradcą kilku szefów MON. Po kilku niepowodzeniach podjęcia kariery politycznej w 2005 przechodzi na emeryturę.
Książka jest relacją samego Hermaszewskiego więc daremnie tu szukać krytyki lub bardziej bezstronnego spojrzenia. Autor wprost rozpływa się nad pochwałami profesjonalizmu i zaawansowania rosyjskich naukowców oraz specjalistów. Na próżno tu szukać jakiejkolwiek krytyki. Jedynym opisanym zgrzytem było wysłanie przed Polakiem obywatela Czech, gdyż jak pisze Hermaszewski, chciano w ten sposób odwrócić uwagę od zbliżającej się rocznicy Praskiej Wiosny. Mimo braku refleksji w kontekście historycznym i politycznym to i tak przedstawiona historia stanowi interesującą lekturę ze względu na aspekty techniczne i estetyczne.
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz