sobota, 28 stycznia 2012

Immortals

Kolejna amerykańska interpretacja mitologii greckiej, z której twórcy czerpią pełnymi garściami pasujące im elementy, a następnie dowolnie je przekształcają i łączą tworząc zupełnie nową całość. Tym razem powstała opowieść o królu Hyperionie, który utracił swych bliskich mimo modlitw i ofiar składanych bogom.W akcie zemsty postanawia uwolnić zniewolonych Tytanów i tym samym wznowić ich wojnę z bogami Olimpu. W tym celu pustoszy greckie miasta i świątynie w poszukiwaniu Łuku Epirusa, którego moc jest w stanie zerwać kajdany dawnych bogów. Na drodze staje mu Tezeusz, syn biednej chłopki, który w ostatecznym starciu zabija zgorzkniałego króla, sam jednak przypłacając to własnym życiem. Hyperionowi udaje się jednak uwolnić Tytanów i rozpocząć wojnę w niebiosach, w której Tezeusz, już jako bóg bierze czynny udział.
Zgodnie z grecką mitologią Hyperion sam był jednym z pierwszych Tytanów, zaś Tezeusz był ludzkim synem Posejdona, królem Aten, jednym z Argonautów i zabójcą kreteńskiego Minotaura. Widać więc, że twórcy filmu dowolnie interpretowali to źródło inspiracji. Produkcja reklamowana jest jako dzieło tych samych producentów co słynnych 300, jak dla mnie jest to bardzo naciągane odwoływanie się do innego hitu. Walka w tunelu pod murem bardzo przypomina słynną szarżę 300, a pojedynek Olimpijczyków z Tytanami nawet ją przewyższa, obie produkcje są równie monumentalne i epickie, nawet scenografia jest podobnie teatralnie uproszczona. Mimo to film ten nie robi takie wrażenia jak 300 i nie dziwię się, że w reklamach producenci odwołują się do swego wcześniejszego dzieła.
Ocena: 3/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz