Niestety nie udało nam się znaleźć żadnych nowych skarbów, dostaliśmy za to po około 40 XP za rozwiązanie zagadki z imionami bogów. Nie mając nic lepszego do roboty ruszyliśmy ku wyjściu, nie chcieliśmy spędzać w tych katakumbach kolejnego dnia więc postanowiliśmy odpocząć na zewnątrz. Ku naszemu zdziwieniu, zamiast spodziewanego wyjścia, musieliśmy przejść przez serię pionowych szybów zawijających się ślimakiem ku środkowi, a które wbrew logice wyprowadziły nas do nowego świata opanowanego przez zimę. Prawdopodobnie przeszliśmy przez jakiś portal i znaleźliśmy się daleko na północy.
Dokonując pobieżnego zwiadu okolicy, rozpoznanie roślinności i topografii, udało nam się wypatrzeć grupę ścigającą pojedynczą postać. Natychmiast obraliśmy kurs przechwytujący, niestety, gdy dotarliśmy na miejsce, ścigany został już zabity, a my stanęliśmy przed parą bugbearów, większa odmiana goblinów oraz wielkim jaskiniowym niedźwiedziem. Po krótkiej rozmowie pełnej roszczeń z obu stron doszło do nieuniknionej walki. W pierwszej kolejności unieszkodliwiliśmy samicę bugbeara, która tuż przed śmiercią pochwyciła Złotówę. Kolejny padł samiec, a na koniec niedźwiedź. Pojedynek nie byłby może taki ciężki, gdyby nie fakt, że wszystkie ataki skupiły się na krasnoludzie. Dzięki swoim zdolnościom oraz naszej pomocy udało mu się przetrwać około 150 obrażeń. Wizard uciekł od drużyny na drugą stronę zamarzniętego jeziora, ciekawe kto by go ratował, gdyby pojawił się przy nim kolejny przeciwnik. Za walkę dostaliśmy 225 XP i zero złota oraz przedmiotów.
Korzystając z rozpalonego ogniska i upolowanych już królików zrobiliśmy sobie długi odpoczynek. Wszyscy wbili piąty poziom. Wszyscy wybrali sobie nowe mordercze ataki dzienne. Na uwagę zasługuje jeszcze decyzja Wizarda o wyszkoleniu się w zbrojach skórzanych. Podniosło mu to od razu AC o +3, dzięki zbroi zabranej od Cichej Stopy, ale po co taka ochrona skoro i tak ciągle trzyma się za czyimiś plecami ;) Pojawiła się też spora dysproporcja w posiadanych przedmiotach, wartość przedmiotów krasnoluda i eladrina jest siedmiokrotnie wyższa niż niziołka i elfa, ale wszystko się jakoś wyrówna przy kolejnych łupach.
Po odpoczynku, zmarznięci, ruszyliśmy dalej. Droga była bardzo wyczerpująca i wszyscy, prócz Złotówy, stracili po jednym lub dwóch punktach leczenia. Nagle spostrzegliśmy kogoś kryjącego się w krzakach, a po krótkiej gonitwie okazało się, że jest to siostra wsześniejszego ściganego. Dowiedzieliśmy się od niej, że krainą tą rządzi władca terroryzujący okolicę hordami goblinów. Ruszyliśmy razem ku najbliższej osadzie, jednak po drodze wpadliśmy w pułapkę zastawioną przez oddział goblinów. Z krzaków ostrzelało nas dwóch sharpshooterów z kusz oraz dwóch wojowników z javelinów, a następnie wybiegł jeszcze skullcleaver z battleaxem i underboss z mieczem, obaj w kolczugach. Tym razem, ataki rozłożyły się bardziej równomiernie, choć głównym poszkodowanym, zwłaszcza w pierwszym ataku, był niziołek, który przez chwilę leżał nieprzytomny. W pierwszej kolejności pozbyliśmy się wojowników z javelinami, potem padł underboss, skullcleaver, a na koniec dwaj sharpshooterzy, którzy kryli się cały czas po krzakach. Dowódca drużyny, w momencie krwawienia, skupił się na obronie, jednak zmasowany atak dziennych mocy szybko go wyeliminował z walki. W nagrodę otrzymaliśmy 237 XP i znowu żadnych błyskotek. Udało nam się jednak zidentyfikować zarówno tych jak i wcześniejszych goblinów jako członków tej samej organizacji sygnujących się znakiem krwawej twarzy.
Mamy aktualnie 6050 XP i jeszcze 1450 do następnego poziomu, to około trzech sesji. Teraz znowu będziemy musieli odpocząć bo zużyliśmy wszystkie dzienne moce. Ostatnio co raz częściej musimy robić długie przerwy.
Za jeziorkiem miałem jeszcze w zanadrzu Fey Stepa do szybkiej ewakuacji na drugi brzeg. :)
OdpowiedzUsuń