czwartek, 6 czerwca 2013

D&D - Czy to już kłębek?

Kolejna sesja bez walki, aczkolwiek tylko z naszej winy ;) Po złapaniu kataryniarza odegrała się klasyczna scena komediowa: "- Dlaczego uciekałeś? - Bo mnie goniliście. A dlaczego mnie goniliście? - Bo uciekałeś...". Po krótkiej rozmowie kazało się, że to nasz stary znajomy, jeszcze z zimowej krainy, Dobrobrody, ale już bez brody ;) Zachęcony naszymi opowieściami o podróżowaniu między światami sam wyruszył na poszukiwanie takich przejść i w ten sposób trafiła do krainy Maszyny, do której sami próbujemy się dostać. Zdobył tam umiejętność przenoszenia się między światami oraz dziwny artefakt, który bezrozumnie wykorzystywał jako katarynkę. Ostatecznie namówił nas na próbę przeprowadzenia odpowiedniego rytuału, w czasie którego konieczne było zatracenie świadomości, a co może lepiej do tego służyć jak nie alkohol :) Niestety, gdy rano wszyscy obudzili się z mega kacem, Dobrobrodego już nie było, została za to "katarynka", którą ostatkiem świadomości zdołałem odciągnąć :P

Niezrażeni tym niepowodzeniem, ruszyliśmy wcześniej obranym tropem. Po kilkudniowej podróży dotarliśmy do skały zwanej Trzema Palcami, a tu spotkaliśmy bandę czterech gigantów, z którymi udało nam się jednak dogadać i uniknąć walki... Dowiedzieliśmy się za to, że nieopodal w jamie więzią swego herszta, który najwyraźniej stracił rozum. Wiedzeni przeczuciem przekradliśmy się do studni i przekonaliśmy się, że pod postacią giganta kryje się znowu Trzydziestopióry, niestety biedaczek najwyraźniej stracił rozum i plótł coś od rzeczy. Zrozumieliśmy jedynie, że początkiem trasy jest Wschodnia Wieża, dryf na głównej wyspie Rygor, a podróż musimy zacząć w dniu przesilenia letniego. 

Szybko wróciliśmy do stolicy, gdzie szczęśliwie okazało się, że przesilenie jest już niedługo. Wyznaczonego dnia rozpoczęliśmy podróż zgodnie ze wskazówkami z pamiętnika. Po wielu dniach drogi dotarliśmy w końcu do skały z Odwróconym Zamkiem, twierdzą wiszącą pod wyspą. Po zbadaniu niedużej skały znaleźliśmy studnię, którą spuściliśmy się do wnętrza budynku. Pomieszczenia, mimo odwróconej konstrukcji, okazały się być jednak normalnie zorientowane, a do tego niemal całkowicie wypełnione złotymi i srebrnymi monetami. Co dziwne nikt nie rzucił się na te skarby, a co najwyżej uzupełniliśmy niedawno poczynione wydatki. Przed nami eksploracja twierdzy, ale zamek i stosy złota niechybnie wróżą obecność smoka :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz