Hans-Ulrich Rudel był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym, pilotem Luftwaffe w okresie II wojny światowej. Latał głównie na Ju-87, czyli samolocie szturmowym, a jego zadaniem było niszczenie strategicznych celów naziemnych oraz czołgów i artylerii. Mimo, że walkę rozpoczął dopiero w 1942 roku to aż do ostatnich dni wojny wykonał ponad 2500 misji, w trakcie których zniszczył ponad 500 czołgów. Książka jest szczegółowym dziennikiem jego drogi wojennej, choć zdecydowanie za mało tu opisów zza sterów Sztukasa, a za dużo suchych faktów o celach, lotniskach i rozkazach. Sam Rudel podchodził do wojny czysto z punktu widzenia zwykłego żołnierza, dla którego była to jedynie walka o własną ojczyznę i nie miał dla niego znaczenia fakt, że to Niemcy rozpoczęli całą zawieruchę. Walcząc w obronie Berlina dziwił się wręcz zachodnim aliantom, że nie przyłączają się do Niemiec w walce z zagrażającym całej Europie Bolszewizmem. Jawnie przestrzegał ich, że sojusz z nimi będzie ich największym błędem i w przyszłości bardzo będą tego żałować. Nie ma co ukrywać, że pod tym względem miał sporo racji.
Ocena: 4/5
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz