wtorek, 20 grudnia 2011

D&D - Gnolle w dole


Definitywnie znaleźliśmy się na pustyni, to nie złudzenie ani tymczasowa teleportacja. Trzeba poszukać skarbów :). Nic wokół nie widać więc ruszamy w dowolnym kierunku. Co osiem godzin rzucamy na Endurance, mi jakimś cudem udaje się zaliczyć wszystkie testy, reszta różnie, zwłaszcza czarodziej stracił przez to sporo punktów leczenia, które co gorsza nie odnawiają się nawet po dłuższym odpoczynku. Na szczęście po pierwszym noclegu wbijamy 7 poziom. Zmieniłem sobie wytrenowanie w Heal na Endurance, bardziej się przyda, jako moc spotkaniową wybrałem sobie Spikes of Manticore no i oczywiście kolejny bonusik do HP (aktualnie mam 56). Udało nam się również wyleczyć niziołka z jego przypadłości, której nabawił się z pułapki w wieży.



W połowie drugiego dnia dostrzegamy w oddali obozowisko ze sporą ilością humanoidów. Po podejściu bliżej okazuje się, że część z nich to wystawa stała wbita na pale. Reszta to pięć gnolli (dwóch łuczników, dwóch żołnierzy i jeden dowódca) oraz cztery spore hieny, zabójczo zwinne i szybkie, na szczęście tylko miniony. Na początku pozbyliśmy się hien, które ze względu na zwinność trudno było trafić. Resztę towarzystwa wybiliśmy systematycznie jeden po drugim bez większego problemu. Jedynie Złotówa sporo oberwał, ale przy jego zdolnościach leczniczych poziom HP skakał jak dobry bicik w dyskotece. W nagrodę dostaliśmy 375 XP i trochę złota.


W szałasach obozowiska znaleźliśmy wejście do podziemnych tuneli. Już w drugiej sporej norze spotkaliśmy jej mieszkańców. Na początku wyskoczyły na nas tylko trzy zwykłe gnolle, chwilę potem dołączyły do nich dwa kolejne, tym razem znacznie większe i groźniejsze. Na koniec dołączył jeszcze jeden mini boss. Ta walka miała znacznie bardziej dramatyczny przebieg, głównie z powodu zbyt lekkomyślnego posunięcia niziołka, który wysforował się do przodu i został przyparty w kącie przez trzy osobniki. Ostatecznie padł zemdlony, głównie przez dziwne zdolności naszych przeciwników, które zwiększały ich skuteczność w stanie krwawienia oraz pozwalały wykonać jeszcze dodatkowe dwa szaleńcze ataki tuż przed śmiercią. Na szczęście szybko podniosłem Cichą Stopę aplikując mu eliksir leczący, niestety chwilę potem padł krasnolud, a Eladrin uznał za zbyteczne pomaganie w podobny sposób potrzebującemu. W końcu pokonaliśmy ostatniego przeciwnika i wyleczyliśmy Złotówę. Za pojedynek dostaliśmy 350 XP i po około 200GP w naszyjnikach. 



Za sesje dostaliśmy jeszcze dodatkowe 75 XP, co daje nam łącznie około 10 800 XP, do kolejnego poziomu jeszcze długa droga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz