Początkowo myśleliśmy, że nie osiągnęliśmy niczego nowego przechodząc przez tą tajną komnatę, dość szybko okazało się jednak, że zamek się przemienił. Za tronem nie było już pokoju z szalami, a nowe drzwi zamknięta na pięć spustów. Hobbit zabrał się do roboty, jednak przy ostatnim zamku coś pomieszał i uruchomił pułapkę, która zablokowała mu dłoń wewnątrz mechanizmu, a do tego przyzwała trzy Rage Devile. Poradziliśmy sobie z nimi dość szybko, mimo, że złodziejaszek był przez chwile unieruchomiony. Niestety, potwory po zabiciu znikły i nie pozostawiły po sobie żadnych skarbów. Przy kolejnej próbie zamki zostały otwarte i przeszliśmy tunelem do brudnej stajni, w której nie było jednak żadnych wierzchowców. Za wielką bramą rozpościerał się jedynie widok na pustkę otaczająca wyspę. Hobbit, spuszczony na linie miał jeszcze okazję obejrzeć sobie zamek w całej okazałości, ale nie dało nam to zbyt wiele. Ruszyliśmy więc dalej i ponownie trafiliśmy do sypialni, gdzie Hobbit i Eladrin zmorzeni czarem pokładli się spać, na szczęście ja i Krasnolud oparliśmy się magii tego pokoju i szybko wynieśliśmy naszych towarzyszy na korytarz, a potem, trochę z braku pomysłu na dalsze postępowanie, roznieśliśmy na strzępy wszystkie meble i łóżka. Pokój "zgasł" co wskazywało by na to, że możemy jakoś walczyć z zamkiem. Dodatkowo na ziemi pojawił się wyraźny ślad prowadzący do piwnic, którymi się tu dostaliśmy. Zastanawiamy się teraz czy iść za tym tropem, ale mam podejrzenie, że zamek po prostu chce się nas pozbyć i wskazuje drogę do wyjścia.
Trochę potrwa to zastanawianie się, gdyż rozpoczyna się okres urlopowy, a dwoje z nas postanowiło odwiedzić Kanadę i wrócą dopiero we wrześniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz