wtorek, 31 lipca 2012

The Dark Knight Rises

Po śmierci Two Face we wcześniejszej części, w Gotham nastał czas pokoju, a Batman, który wziął na siebie jego zbrodnie, odszedł w niesławie. Również Bruce Wayne wycofał się z życia publicznego i ukrywa się w swym domu lecząc rany po ostatniej walce. Do miasta przybywa jednak nowe zagrożenie w osobie Bane'a, który wykorzystując lokalną firmę budowlaną zaminowują sporą część miasta oraz większość mostów łączących wyspę ze stałym lądem. Przed wejściem do miasta wojska, powstrzymuje skradziony reaktor, który Bane może w każdej chwili zdetonować. Na odsiecz wyrusza Batman, jednak w starciu z Bane'em zostaje dosłownie złamany i uwięziony w egzotycznym więzieniu. Powrót do zdrowia oraz ucieczka zajmuje mu prawie pół roku, w tym czasie w Gotham króluje chaos. Przy kolejnym starciu dwóch herosów silniejszy okazuje się tym razem Batman, jednak nóż w plecy (dosłownie) wbija mu przyjaciółka z zarządu firmy, która okazuje się być córką Ra's al Ghula i prawdziwym mózgiem całej operacji. Tym razem z Dark Knighta z opresji ratuje Catwoman, a ten z pomocą swego bajeranckiego helikoptera wywozi reaktor daleko w morze, gdzie ginie w spektakularnej eksplozji. Oczywiście wszystko okazuje się tylko sprytną inscenizacją, gdyż Bruce Wayne, za radą swego kamerdynera, wycofuje się i postanawia rozpocząć nowe życie wraz z Catwoman, która również pragnie wymazać wszelki ślad o swojej osobie i zacząć wszystko od nowa. Miejsce Batman zajmuje policjant rozczarowany skostniałą strukturą armii i policji, a którego od tej pory będzie znany jako Robin.
Film, jak cała trylogia, stara się pokazać Batmana z bardziej rzeczywistej perspektywy, niż to miało miejsce do tej pory w filmach, komiksach i grach. Przez to Bane nie jest potworem jadącym cały czas na sterydach, a jedynie trochę przepakowanym karkiem. Niestety cały film trwa prawie trzy godziny, z czego dobra godzina to przegadane pierdoły o bezdomnych chłopcach i zalotach Wayna. Dialogi, zwłaszcza Batmana i Banea, były przesadnie pompatyczne i strasznie sztuczne. Nawet sceny walk wręcz wydały mi się jakoś niedopracowane i słabo wyreżyserowane, szkoda że nie użyli do nich efektów komputerowych. Tych za to nie brakowało w scenach pościgów, gdzie główną rolę odgrywały pojazdy naziemne i powietrzne i za to głównie film otrzymuje ponad przeciętną ocenę.
Ocena: 4/5


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz