Szczytem marzeń Aleksandra Łukaszenki była posada dyrektora kołchozu w jego rodzinnej wsi. W 1991 dochodzi jednak do puczu w Rosji, który wynosi na fotel prezydenta Borysa Jelcyna. Białoruscy działacze są tym przerażeni i w obawie przed czystkami ogłaszają niepodległość. Łukaszenka dostaje się do nowego parlamentu i daje poznać jako oportunista i populista zmieniający kilka razy dziennie poglądy. Przypadkiem trafia do komisji badającej kwestię korupcji w rządzie i płomiennymi przemowami zdobywa popularność zarówno wśród innych posłów jak i ludności. W rezultacie w 1994 roku wygrywa wybory prezydenckie i od tego czasu nie wypuszcza stanowiska ze swych rąk. W pierwszej kolejności rozszerza swe kompetencje i marginalizuje parlament. Krwawo rozprawia się z opozycja i wszelkimi przejawami oporu. Kulejącą gospodarkę podtrzymuje przy życiu za pomocą kredytów udzielanych przez Rosję. Za kadencji Jelcyna trzymał się blisko prezydenta Rosji planując przejęcie po nim władzy i utworzenie stałego sojuszu obu krajów. Te marzenia zostały jednak rozwiane po dojściu do władzy Putina, a ten systematycznie przejmuje kontrolę nad białoruskim przemysłem. Aktualnie twardo domaga się realizacji wieloletnich deklaracji Łukaszenki o chęci ponownego przyłączenia Białorusi do Federacji Rosyjskiej. Baćko, bo tak go powszechnie nazywają rodacy, lub Ostatni Dyktator Europy, jak nazywają go zachodnie kraje, systematycznie tłumi protesty po każdych swych spektakularnych zwycięstwach na kolejne kadencje, które nie spadają poniżej 80% poparcie. Proces przyłączenia jest już jednak dość zaawansowany, ale Łukaszenko co chwila wyciąga jakiegoś asa z rękawa. Stopień zadłużenia wobec Rosji nie daje mu jednak zbyt wielkiego pola manewru, a jedynie pozwala odsunąć w czasie nieuchronne.
Ocena: 4/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz