poniedziałek, 28 listopada 2011

D&D - Czarodziej z Ooze



Ta sesja była pod wieloma względami unikatowa, ilość walk, zadawane i otrzymane obrażenia ale nie uprzedzajmy faktów :->
Na początku musieliśmy sforsować drzwi wejściowe do kamiennej kaplicy, w tym momencie DM zatarł ręce informując nas, że chroni je zamek, jednak chwile potem się zdziwił, gdy Cicha Stopa wyjął klucz otrzymany od wieśniaków. W środku panowały całkowite ciemności, po rozświetleniu których ruszyły na nas cztery szkielety, a chwile potem zza ołtarza wyłoniły się dwa zielone oozy. Pojedynek był dość łatwy, jedynie jeden z żeli wskoczył na Złotówę i jakikolwiek atak w niego odczułby również krasnolud. Po oswobodzeniu się od intruza koniec walki nastąpił niemal natychmiast. Za zabicie potworów otrzymaliśmy tylko 220 XP (brak skarbów).


Za ołtarzem znaleźliśmy wyłamane od środka drzwi zamykające klatkę schodową prowadzącą w dół i w górę. Na początku poszliśmy w górę, kaplica była dość niska więc przewidywaliśmy co najwyżej jeden poziom, a w dół może się ciągnąć w nieskończoność. Tu przywitała nas elita szkieletowego pomiotu dwa Blazing Skeleton, dwa Boneshardy i jeden szkieletowy gigant. W pierwszej kolejności zajęliśmy się gigantem, ja w dwóch atakach, z wykorzystaniem Action Pointa, zadałem łącznie ponad 80 obrażeń, zaś Złotówa krytycznie wyprowadził swój dzienny atak zadając ponad 70 obrażeń. Bestia nie wytrzymała takiego gradu ciosów i ku rozpaczy DM padła zadając nam minimalne szkody. Z resztą szkieletów poradziliśmy sobie już bez większych problemów, choć po walce wszyscy musieli wydać po kilka punktów leczenia. W nagrodę otrzymaliśmy około 370 XP i po 150 GP.

Na końcu holu znaleźliśmy drzwi, których nawet Cicha Stopa nie był w stanie otworzyć. W tym momencie postanowiłem wypróbować metodę na tak zwaną pasówkę, a więc zacząłem od zapukania. Odpowiedział nam poszukiwany kapłan, który zamknął się w pancernej spiżarni wypchanej po sufit jedzeniem. Siedział tu już trzy dni i z radością przywitał nasza odsiecz.


Zachęceni dotychczasowymi sukcesami ruszyliśmy spenetrować, jeszcze przed wyjazdem, piwnicę. Już na pierwszym rozwidleniu dosłyszeliśmy szuranie umarłych, w kierunku którego się udaliśmy. Czekały tam na nas dwa boneshardy i dwaj szkieletowi halabardnicy. Walka chyliła się już ku końcowi, gdy z jednego z korytarzy wysunął się wielki Galaretowaty Sześcian. W dość szybkim czasie pochłonął Złotówę, a potem Cichą Stopę, niziołkowi udało się jednak szybko wydostać, zaś krasnolud pozostał w środku aż do końca walki. Nierozważne posunięcie Brzaska naraziło go na ogłuszający atak, a chwilę potem na wchłonięcie. Już tylko we dwóch, choć krasnolud również próbował walczyć od środka, ubiliśmy w końcu gigantycznego Oozea, niestety czarodziej nie doczekał końca walki i zmarł. Krasnoludowi również został tylko jeden HP i uratowaliśmy go dosłownie w ostatniej chwili. Za walkę dostaliśmy 250 XP około 100GP oraz Amulet of False Life +2, który dostał Złotówa, a w zamian dostałem jego Cloak of Protection +2.


Za dwie sesje dostaliśmy jeszcze 125 XP, które dopiszemy sobie na następnym spotkaniu. Musimy również porozmawiać z kapłanem na temat wskrzeszenia Eladrina, jakby nie patrzeć posprzątaliśmy tu niezły bałagan. Ewentualne koszty rytuału trzeba będzie podzielić po równo na wszystkich członków, wystarczy, że przez 2-3 sesji po wskrzeszeniu czarodziej będzie miał modyfikator -1 do wszystkich testów. Aktualnie mamy około 8800 XP czyli jeszcze około 1200 XP do kolejnego poziomu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz