Henryk Dobrzański, we wrześniu 1939 roku był rezerwistą, ale w wiedziony obowiązkiem obrony kraju usilnie szuka dowódcy, który przyjmie go ponownie na służbę. W końcu dołącza do jednostki ułanów Łupaszki stacjonującego w Białymstoku i tu bierze udział w działaniach, które polegają jednak głównie na niczego nie wnoszących manewrach. Po agresji Rosjan dociera do nich rozkaz demobilizacji, ale Dobrzański nie ma zamiaru się mu podporządkować. Wraz z grupą równie zdesperowanych żołnierzy postanawia dołączyć do obrońców Warszawy, ale 28 września stolica się poddaje. Jego niewielki oddział rusza więc na południe z zamiarem przebicia się do Rumunii, gdzie uciekł rząd i najwyższe dowództwo. Po dotarciu o okolice Gór Świętokrzyskich major zmienia jednak zdanie i postanawia sformować regularny oddział wojska w oczekiwaniu na wiosenną ofensywę Francji i Anglii. W międzyczasie dochodzi do kilku starć z wrogiem, a także incydenty wymierzania sprawiedliwości względem schwytanych bandytów i kolaborantów. Ich wyczyny były wystarczająco znaczące by niemieckie wojsko podjęło względem nich regularne działania. Oficer SS ma świadomość dokładnej znajomości terenu i wsparcia ludności dla oddziału Dobrzańskiego, który przyjął już pseudonim Hubal. Udaje mu się jednak namówić żonę jednego ze straconych konfidentów do współpracy i odegrania roli kochanki majora. Tak udaje im się przetrwać do wiosny, marca 1940 roku. Wraz z nadejściem odwilży zaczynają się również działania niemieckie. Dopiero teraz Hubal odkrywa zdradę kochanki, nad którą przeprowadzony zostaje proces, a potem egzekucja. Niestety nie wie o jeszcze jednym krecie w swym oddziale, co staje się przyczyną obławy w dniu 30 kwietnia 1940 roku, w której Hubal zostaje śmiertelnie postrzelony w serce. Do tego czasu udało mu się rozegrać kilka zwycięskich bitew w tym największą pod Huciskami. Pamięć o nim przetrwała jako o bohaterze narodowym mimo sprzeciwiania się rozkazom rozwiązania oddziału i przejścia do konspiracji, a także obwiniania za rzezie jakich faszyści dokonywali w odwecie za jego akcje.
Ocena: 4/5

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz