wtorek, 3 grudnia 2013

D&D - Niszczyciele światów

Rozmowa z Czerwoną Czaszką nie daje zbyt interesujących rezultatów. Gość bredzi od rzeczy i w końcu nerwy puszczają największemu brutalowi spośród nas, czarodziejowi. Czaszka łapie go jednak bez wysiłku jedną dłonią i zadaje mu potężne obrażenia. Krasnolud, który natychmiast rusza z pomocą, szybko przekonuje się, że nasza broń nie jest w stanie nawet go zadrasnąć. Dzięki podpowiedzi wyciąga magiczny sztylet zdobyty w Lodowej Wieży i zabija przeciwnika jednym cięciem. Natychmiast zamienia się w starą pomarszczoną mumię. Chwilę potem do naszych uszu dociera szum zza okien. Z jednego widać bezkresny ocean, zaś z drugiego morze płomieni. Wskazówka z księgi podpowiada nam, że mod to początek, a ogień koniec. Ruszamy więc ku płomieniom, które okazują się nas nie parzyć, a wręcz zanikają i po chwili idziemy już po pustkowiu pokrytym pyłem. Domyślam się, że ta kraina to Koniec, a na horyzoncie dostrzegamy klasztor. Docieramy tam, jednak odźwierny wydaje się nas nie pamiętać. Nie zrażeni tym udajemy się do Nic znana już drogą przez 1000 drzwi. I tym razem dziewczynka gada mało zrozumiale, wynika z tego jednak, że zabijając Czerwoną Czaszkę, zniszczyliśmy również świat, w którym zamieszkiwał, w końcu udaje nam się dowiedzieć, że ona jest Dziewicą i dotychczas zajmowała się teraźniejszością, gdy jej siostra Starucha znikła zajęła jej miejsce i zajmuj się Końcem, jest też trzecia siostra Matka, która dba o początek. Żadna z nich nie jest chyba w stanie nam pomóc, ale niezbędnych informacje możemy uzyskać od któregoś z męskich odpowiedników sióstr, Zegarmistrza mieszkającego w Machnie (chcieliśmy już się tam dostać) i władającego materią, Lucyfera panującego nad światłem i będącego łącznikiem wszystkiego oraz trzecim bratem (?). Udajemy się więc do Lucyfera. Droga wiedzie przez mroczny labirynt, gdzie jedyną wskazówką jest nikłe światło. W końcu docieramy do celu i widzimy Lucyfera siedzącego na ławce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz