Mimo obalenia dyktatury we wcześniejszej części Insurgent, nic się nie zmieniło. Nowe władze prowadzą niemal identyczną politykę jak wcześniejsze, siłą zatrzymując ludzi w obrębie murów. Doszły tylko pokazowe procesy i egzekucje. Grupa młodych śmiałków nie chce się podporządkować i ucieka w poszukiwaniu ludzi, którzy wysłali im przesłanie. Za murem odnajdują nowe miasto na wysokim poziomie technicznym, które monitoruje ich osadę i traktuje jako genetyczny eksperyment. Szlachetne hasła są jedynie przykrywką, gdyż tu również niepodzielnie panuje dyktator, który zaborczo strzeże swych tajemnic i władzy. Co więcej chce zaprowadzić spokój w osadzie i zagazować ją substancją wywołującą amnezję. Kolejna rewolucja pozwala udaremnić te plany i ogłosić Chicago niezależnym miastem. Jest to jednak fikcja, gdyż cały czas monitoruje ich nowy wróg.
Nudy, infantylizm, wtórność pomysłów, miałkość fabuły i drętwota aktorstwa...
Ocena: 2/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz