Złoty okres ludzkiej cywilizacji minął ponad tysiąc lat temu, gdy to, w wyniku bliżej nieokreślonej katastrofy lub wojny, wszystko uległo załamaniu, a ludzie na zawsze utracili wiedzę swych przodków. Żyją teraz wśród ruin potężnych miast, poszukując artefaktów z przeszłości. Niektóre pojazdy i broń wciąż są używane, jednak nikt nie zna ich zasad działania, a pracują póki nie wyczerpie się ich energia. Największe miasto Viriconium staje przed groźbą ataku barbarzyńców z północy. Ich armia wspierana jest przez starożytne automaty, które bezlitośnie mordują swych przeciwników. Królowa wzywa więc swych najwierniejszych poddanych, którzy wyruszają na wyprawę, która ma ich doprowadzić do zapomnianego centrum dowodzenia, gdzie możliwe będzie wyłączenie robotów. Operacja kończy się sukcesem, jednak ważniejszym wydarzeniem jest odnalezienie i wskrzeszenie ludzi sprzed 1000 lat. Wszyscy spodziewają się po nich, że zmienią świat i rzeczywiście, z ich pomocą, udaje się pokonać najeźdźców. Niestety większość z nich nie pamięta swej przeszłości, a do tego popadają w rodzaj szaleństwa, który wyklucza ich ze społeczeństwa.
80 lat później, gdy żyje jeszcze tylko jeden z bohaterów, karzeł wojownik i naukowiec, zaczynają się dziać dziwne, a wręcz irracjonalne rzeczy. Okazuje się, że na planecie wylądował statek owadopodobnych obcych. Teoria głosi, że każda inteligentna rasa tworzy wokół siebie unikatowy świat wraz z rządzącymi nim prawami fizyki. Spotkanie dwóch różnych ras doprowadza do wymieszania się obu światów i próby wzajemnego dostosowania. Prowadzi to do powstawania ludzi z owadzimi kończynami, a owadzi obcy zyskują ludzkie cechy. Ponownie wyrusza wyprawa, która niszczy element łączący oba światy, przez co świat ludzi zyskuje znaczną przewagę i powraca do wcześniejszego stanu, przez co świat owadów zostaje unicestwiony. Choć krążą legendy o gigantycznych owadach zamieszkujących odludne krainy.
Niestety te dwa wątki stanowią jedynie połowę książki, do tego tę logiczną i ciekawą. Reszta to bezsensowne opowiadanka, które fabułą przypominają Proces Kafki, z tym, że irracjonalność u Kafki istnieje w korelacji z naszą rzeczywistością, do której mamy odniesienie i porównanie. Tu natomiast irracjonalność zawieszona jest w próżni i jako sama w sobie, bez konkretnego punktu odniesienie, nie jest interesująca. Przykładem może być opowiadanie, zarazie, która rozprzestrzenia się w Viriconium. Nie była to żadna konkretna choroba, a właśnie obszar miasta, w którym ludziom wiodło się gorzej i częściej zapadali na zdrowiu. Wszystko to widział malarz przez własnoręcznie skonstruowany teleskop. Przed rozprzestrzenieniem się zarazy broniła specjalna policja złożona ze zwykłych bandziorów i która większą uwagę przywiązywała do walki między sobą. Jej przywódcą był karzeł, zakochany w malarce pejzaży, który najął innego malarza, by ten wywiózł ją ze skażonego obszaru. Dodatkowo cały czas walczył z trzema braćmi, którzy byli niby jego zwierzchnikami, ale jedyne czym się zajmowali to bezsensowne zabawy denerwujące mieszkańców...
Ocena: 3/5
80 lat później, gdy żyje jeszcze tylko jeden z bohaterów, karzeł wojownik i naukowiec, zaczynają się dziać dziwne, a wręcz irracjonalne rzeczy. Okazuje się, że na planecie wylądował statek owadopodobnych obcych. Teoria głosi, że każda inteligentna rasa tworzy wokół siebie unikatowy świat wraz z rządzącymi nim prawami fizyki. Spotkanie dwóch różnych ras doprowadza do wymieszania się obu światów i próby wzajemnego dostosowania. Prowadzi to do powstawania ludzi z owadzimi kończynami, a owadzi obcy zyskują ludzkie cechy. Ponownie wyrusza wyprawa, która niszczy element łączący oba światy, przez co świat ludzi zyskuje znaczną przewagę i powraca do wcześniejszego stanu, przez co świat owadów zostaje unicestwiony. Choć krążą legendy o gigantycznych owadach zamieszkujących odludne krainy.
Niestety te dwa wątki stanowią jedynie połowę książki, do tego tę logiczną i ciekawą. Reszta to bezsensowne opowiadanka, które fabułą przypominają Proces Kafki, z tym, że irracjonalność u Kafki istnieje w korelacji z naszą rzeczywistością, do której mamy odniesienie i porównanie. Tu natomiast irracjonalność zawieszona jest w próżni i jako sama w sobie, bez konkretnego punktu odniesienie, nie jest interesująca. Przykładem może być opowiadanie, zarazie, która rozprzestrzenia się w Viriconium. Nie była to żadna konkretna choroba, a właśnie obszar miasta, w którym ludziom wiodło się gorzej i częściej zapadali na zdrowiu. Wszystko to widział malarz przez własnoręcznie skonstruowany teleskop. Przed rozprzestrzenieniem się zarazy broniła specjalna policja złożona ze zwykłych bandziorów i która większą uwagę przywiązywała do walki między sobą. Jej przywódcą był karzeł, zakochany w malarce pejzaży, który najął innego malarza, by ten wywiózł ją ze skażonego obszaru. Dodatkowo cały czas walczył z trzema braćmi, którzy byli niby jego zwierzchnikami, ale jedyne czym się zajmowali to bezsensowne zabawy denerwujące mieszkańców...
Ocena: 3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz