Andrzej nie mógł z nami grać, a to oznacza dwie rzeczy. Po pierwsze po raz kolejny próbujemy rozegrać partię w Ghost Stories, a po drugie po raz kolejny przegrywamy. Ja gram żółtym mnichem, który potrafi osłabiać wybranego przeciwnika, Marta kieruje zielonym, który potrafi przerzucać kości, Marek niebieskim, który potrafi wykonać dwie akcje, a Mariusz czerwonym, który potrafi wykonać dwa ruchy. Wszystko idzie dość gładko, do póki nasze rzuty kośćmi stają się dość pechowe. Reszta rozgrywki staje się znamienna, duchów przybywa z każdą turą, by ostatecznie stłamsić nas i zmusić do kolejnych poświęceń swoich postaci. Jedynym sukcesem jest dotrwanie do pojawienia się głównego bossa. Niestety nie udaje nam się nawet do niego zbliżyć...
Na zdjęciu poniżej widać jedną z ostatnich rund. Moja postać już nie żyje, u Marty leży boss, wszyscy mamy po jednym Qi i praktycznie w każdej rundzie ktoś ginie, albo jedno z pól wioski zostaje nawiedzone, a wystarczy już tylko jedno nawiedzenie by przegrać.
Na zdjęciu poniżej widać jedną z ostatnich rund. Moja postać już nie żyje, u Marty leży boss, wszyscy mamy po jednym Qi i praktycznie w każdej rundzie ktoś ginie, albo jedno z pól wioski zostaje nawiedzone, a wystarczy już tylko jedno nawiedzenie by przegrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz