Rozpoczyna się proces dyrektora elektrowni, jego zastępcy oraz głównego inżyniera. Ma być to wyreżyserowana pokazówka, w trakcie której profesor Legasow dokładnie, minuta po minucie, a nawet z dokładnością co do sekundy, objaśnia co wydarzyła się tragicznego dnia. Na reaktorze przeprowadzano test, który powinien być wykonany przed jego oddaniem do użytku, a nie trzy lata po. W wyniku jego odkładania w czasie, reaktor zbyt długo działał na zmniejszonej mocy, a to spowodowało zgromadzenie się w nim nadmiaru ksenonu. Gdy w końcu, niewykwalifikowana nocna zmiana, przystąpiła do testu dalsze zmniejszanie mocy spowodowało niemal wygaszenie rdzenia, zadziałał ksenon osłabiający reakcje jądrowe. Technicy ratowali sytuację wyciągając niemal wszystkie rdzenie chłodzące i w ten sposób ustabilizowali pracę reaktora na minimalnym poziomie. Mimo niewłaściwego zachowania reaktora kontynuowano procedurę testową. W momencie wyłączenia dopływu chłodziwa, reakcja gwałtownie przyspieszyła, a hamujący ją ksenon został spalony. Lawinowy napływ mocy można już było zatrzymać jedynie procedurą awaryjną, słynnym przyciskiem AZ-5, która powodowało wsunięcie wszystkich rdzeni chłodzących. Niestety ta czynność przypieczętowała katastrofę. Rdzenie te zbudowane są z hamującego reakcję boru, jednak ich końcówki są z grafitu, który jest katalizatorem. To była główna przyczyna wybuchu, wada konstrukcyjna reaktora. Reaktor został zaprojektowany do wytwarzania mocy 3 200 MW, tuż przed wybuchem generował jednak ponad 33 000 MW. Legasow początkowo ograniczał się do zeznań świadczących jedynie o niekompetencji obsługi technicznej. Ostatecznie ujawnił także pozostałe przyczyny, a także informację, że dane te były znane od ponad dziesięciu lat, ale z przyczyn ekonomicznych nigdy nie wprowadzono modyfikacji. Zeznanie profesora zostaje utajnione i upublicznione jedynie w wygodnym dla KC wymiarze. Sam Legasow został odsunięty od pełnionych obowiązków, a dokładnie w dwa lata po katastrofie popełnił samobójstwo. W wyniku awarii zginęło przynajmniej 3 000 osób, ale niektóre wyliczenia rozszerzają ją do 93 000. Oficjalnie zginęło tylko 31 osób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz