wtorek, 16 kwietnia 2013

D&D - Oziębła dziura


Doszliśmy do Cytadeli. Do środka dostaliśmy się wyrywając kawał blachy ze ściany, a tu spotkaliśmy trzeciego z czterech braci, ten nakarmił nas (mnie) konserwą i po chwili niepewności wskazał nam drogę windą na dół. Po zjechaniu do pomieszczenia produkującego puszki z żarciem, klatką schodową zeszliśmy kilka poziomów niżej, jednak drogę dalej blokowała wieczna zmarzlina. Wróciliśmy więc trochę wyżej i zagłębiliśmy się w szczelinę w ścianie, z której wiało zimnem. Po przejściu sporego odcinka usłyszeliśmy nadciągającego z dwóch stron wroga...
Walka z kolejnymi Foulsawnami zaczęła się bardzo obiecująco. Już w pierwszej rundzie wykończyliśmy 8  Wretchów, niestety tylko minionów. Pozostałe dwa Mockery i jeden Warpcaller sprawiły nam znacznie więcej problemu. Potyczki nie dokończyliśmy, jak zwykle z powodu późnej pory. Na placu boju pozostał jeszcze jeden krwawiący Mocker i Warpcaller, który cały czas przesuwa strefę zniekształcania umysłów. Niestety nasza drużyna też nie wygląda zbyt dobrze, wszyscy mają HP poniżej 30, a krasnolud tylko 4...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz