poniedziałek, 12 listopada 2018

Ja, inkwizytor: Kościany galeon - Jacek Piekara

Mordimer wyrusza do nadmorskiego Edmed, by pomoc w problemach bogatego kupca Oktawiana van Dijk. Jego teść i wspólnik w interesach wyruszył w wyprawę, z której nie powrócił. Teraz, wraz z inkwizytorem, wypływają razem ku zimnym Wyspom Farskim, by zbadać tajemnicę nowej wyspy. Okazuje się, że jest ona magicznego pochodzenia, a przybyli tu wcześniej żeglarze zostali skonsumowani przez zamieszkującego ją demona. Madderdin zyskuje nieoczekiwanego sojusznika, który przestrzega go o nadciągającym nieszczęściu w postaci legendarnego Kościanego Galeonu, który zmierza ku Europie. By go odpędzić musi zawiązać sojusz z demonem, który również jest zagrożony, i dostarczyć mu połowę swej załogi w celu odprawienia demonicznego rytuału. Mimo krótkotrwałego sojuszu inkwizytor zdradza demona innym piekielnym istotom, które porywają go do nie-świata. W trakcie wyprawy okazuje się, że celem Oktawiana było nie tyle ratowanie teścia, ale zdobycie dokumentów pozwalających mu na rozwód z żoną.
Chyba najsłabsza książka z całego cyklu. Na siłę rozciągnięta do rozmiarów samodzielnej powieści. Nudne dłużyzny autor wypełnił powtarzającymi się opisami przemyśleń głównego bohatera, niekończącymi się opisami uczt, rozmów i spotkań, które niczego nie wnoszą do samej fabuły. Połowa książki dotyczy problemów małżeńskich kupca. Gwoździem do trumny jest bardzo kontrowersyjne zachowanie inkwizytora. Zawołany wróg demonów, bez większego problemu i rozterek moralnych, wierzy w każde słowo tajemniczej sojuszniczki oraz demonów i poświęca połowę załogi na śmierć w męczarniach podczas demonicznego obrzędu. Bardziej zajmują go za to różnego rodzaju trunki i potrawy oraz alkowa żony Oktawiana.
Ocena: 2/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz