poniedziałek, 11 lipca 2016

Metro 2035 - Dmitry Glukhovsky

Od pierwszej części cyklu mijają dwa lata. W tym czasie Artem kończy przygodę z Zakonem i żeni się z córką Młynarza. W końcu osiedlają się na stacji WOGN, jednak Artem co raz częściej wychodzi na powierzchnię i próbuje nawiązać kontakt radiowy z innymi miastami. W końcu odnajduje go Homer, który chce napisać heroiczną opowieść, a Artem wydaje mu się idealnym kandydatem. Obaj wyruszają w poszukiwaniu osoby, która podobno złapała kiedyś taki przekaz. Po drodze wplątują się w wojnę pomiędzy Komunistami i Nazistami. W końcu trafia na powierzchnię, gdzie odkrywa stacje zakłócania radiowego, które utrzymywane są przez Hanzę w porozumieniu z Zakonem. Okazuje się również, że legenda o Obserwatorach i wierchuszce zamieszkującej luksusowy bunkier jest prawdziwa. Co więcej Hanza i Zakon współpracują z nimi i utrzymują całe metro w błogiej nieświadomości istnienia życia poza podziemiami. Artem stara się rozgłosić świeżo odkrytą prawdę, jednak przekonuje się, że ludzie wolą żyć w niewiedzy i w pozornym bezpieczeństwie. Wyrusza więc wraz z żoną w poszukiwaniu innych osad ludzkich.
Nie podoba mi się odejście od mistycznej otoczki atmosfery panującej w metrze. Gdzieś nagle zniknęły zmutowane potwory i tajemnicze, a wręcz zabójcze miejsca. Zamiast tego pojawiła się smutna i szara rzeczywistość zrezygnowanego społeczeństwa w stylu opowieści z czasów głębokiej komuny...
Ocena: 3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz